Za trzy tygodnie Święta Bożego Narodzenia. W Polsce obchodzone są one w szczególny sposób, niespotykany poza granicami naszego kraju. Polska wieś jest miejscem, gdzie przykłada się największą wagę do celebrowania tych dni bardzo rodzinnie i tradycyjnie.
Dawniej przed świętami na wsi nie pracowało się już w polu, wiele uwagi poświęcało się pracom domowym, odświeżeniu domu i przedświątecznym porządkom.
Na początku grudnia, jeszcze przed dniem św. Mikołaja przygotowywano piernik, który obowiązkowo musiał dojrzewać trzy tygodnie, zawierać miód, przyprawy, ewentualnie sodę oczyszczoną. Miodownik, czyli piernik na miodzie, jedno z najstarszych znanych ciast, był znany już w starożytnym Egipcie. Wigilijnym ciastem był też makownik - mak uważano za symbol żałoby oraz błogiego snu.
Prezenty 6 grudnia przynosił Mikołaj. Dzieci przygotowywały ozdoby na choinkę, którą ubierano w Wigilię. Boże Narodzenie nie zostało wybrane na dzień 25 grudnia przypadkowo. Po tej nocy, uważanej za najdłuższą w roku, następowały tzw. "narodziny światła", dnia stopniowo przybywało. Wierzenia ludowe mówią, że tego wieczora dusze zmarłych odwiedzają krewnych. Dlatego wieczerza wigilijna była w zasadzie ucztą na cześć zmarłych, stąd tradycja stawiania na stole z myślą o nich dodatkowego nakrycia.
Ciekawostką jest to, że jeszcze przed wojną nie jadano na Wigilię ryb, które były wtedy bardzo drogie, wyjątkowo pojawiały się, gdy ktoś sam je złowił. Wierzono, że tym dniu świat ludzi i zwierząt przenika się, ma miejsce "radość wszelkiego stworzenia" oraz ogólne pojednanie. Dlatego nie jedzono mięsa, ryba była wyjątkiem, nie stosowano tłuszczu zwierzęcego, używany był w niewielkich ilościach olej lniany.
Współcześnie obchodzimy Święta Bożego Narodzenia nadal rodzinnie i robimy wszystko, aby spotkać się w jak najbliższym gronie. To czas na refleksję i wyciszenie, czego już teraz życzymy wszystkim z całego serca.
(jmp.)
fot. labrand